sobota, 16 sierpnia 2014

1.

 Budzik zadzwonił wcześnie. Cudem dałam radę wstać z wygodnego, ciepłego łóżka. Przeszłam korytarzem do dużej łazienki, wcześniej chwytając komórkę ze stolika nocnego. Moje brązowe oczy okrążała rozmazana mascara, sprawiając mnie nieco podobną do szopa, a na krytyczny stan  włosów nie było żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Długie, brązowe loki okrywały głowę odstając w różnych kierunkach. Były tak potargane, że nie można było dostrzec moich kasztanowych pasemek.
 Szybko poszłam pod prysznic. "Dwa tygodnie do wakacji, wytrzymasz to" - zachęcałam się w myślach. Po czterdziestu pięciu minutach lokowania, używania spraju i stosowania delikatnej, jak mawia mój brat, "maski", mój makijaż i włosy wreszcie były gotowe.
 Gdy tylko odłożyłam eye-liner, mój laptop wydał z siebie głośne piknięcie, powiadamiając mnie, że, jak co dzień, następowało połączenie ze Skype'a. Biegłam tak szybko, jak tylko mogłam, by odebrać. Podskakiwałam w górę i w dół z podniecenia. W końcu, znajoma twarz mojego najlepszego przyjaciela pojawiła się na małym ekranie mojego laptopa, choć pokój w tle nie był mi znane. Odepchnęłam tę myśl na drugi plan, przecież on często się przemieszcza.
- Annabeth! - krzyknął chłopak. Swoje ciemne włosy odgarnął z twarzy zatrzymując je w miejscu poprzez przewiązanie głowy bandamką.
- Harry! Mam wrażenie, że nie rozmawialiśmy wieki! - uśmiechnęłam sie do chłopca na ekranie. Wokół jego jasnych, zielonych oczu pojawiły się zmarszczki.
- Nawiasem mówiąc, dzień dobry, kochanie.
- Dobry - zmieniam pozycję, by leżeć na brzuchu z laptopem przed twarzą.
 Zdawało się, jakbyśmy prowadzili konwersacje przez długi czas, choć w rzeczywistości było to zaledwie pół godziny. Wymienialiśmy się rożnymi nowościami zaczynając od szkoły i trasy koncertowej, a kończąc na plotkach pisanych w magazynach. Byliśmy jeszcze szczęśliwsi, mogąc tak po prostu gawędzić. Bez znaczenia, o czym.
- Muszę już iść, za niecałą godzinę powinnam być w klasie. Pogadamy jutro, tak sadzę - ciężko było mi się rozłączyć, ale w końcu Harry się ze mną pożegnał, więc zakończyłam połączenie. Zabrałam swoje rzeczy i zbiegłam w dół drewnianych schodów.
 Moja mama krzątała się po kuchni, robiąc sobie kawę. Gdy mnie zauważyła, dała mi kubek, z którego pociągnęłam łyka.
- Dziękuję, mamo - wyraziłam swoją wdzięczność, całując ją w policzek z miłością. Chwyciłam kubeczek jogurtu i skierowałam się do drzwi, by pojechać do szkoły. Harry zawsze zazdrościł mi bycia upoważnioną do prowadzenia samochodu od wieku zaledwie szesnastu lat. Zalety bycia Amerykanką.
 Przez piętnastominutową jazdę wciąż wracałam myślami do chłopaka z burzą loczków na głowie. Zabawnie było przypomnieć sobie w jaki sposób zostaliśmy tak dobrymi przyjaciółmi. Wydawało się jakby wczoraj był tym szesnastoletnim chłopcem o mocno kręconych włosach, gubiącym się na ulicach podczas jego pierwszej wizyty w Ameryce, będąc śledzonym przez tłum nastoletnich dziewczyn. Tak było, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy. Szybko krzyknęłam do niego, żeby wszedł do środka małego sklepu, należącego wtedy do mojego dziadka. Jego jedynym wyjściem było skorzystanie z mojej pomocy. Będąc już wewnątrz podziękował mi, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, co teraz wydaje się być strasznie głupie. Ucięliśmy sobie małą pogawędkę, czekając aż ludzie się rozejdą, ale w końcu chłopak musiał wyjechać. Zdążył poprosić mnie o numer telefonu. SMS-owaliśmy ze sobą prawie codziennie. Był taki okres, około trzech miesięcy, kiedy rzadko rozmawialiśmy, lecz to wyłącznie przez jego dziewczynę o imieniu Taylor. Stała się świadoma naszych silnych kontaktów i od razu zadecydowała, że Harry nie będzie ze mną rozmawiał. Jednak czasem chłopak pisał lub dzwonił do mnie, gdy nie widziała.
 Przybyłam do szkoły wystarczająco wcześnie, by spokojnie zabrać książki i wejść do klasy. Pierwsze zajęcia były lekkie. Po prostu zwykła, głupia lekcja, na którą my, studenci, musieliśmy uczęszczać w ciągu naszego ostatniego roku studiów.
 Usiadłam na swoim miejscu i spojrzałam na tablicę, by przeczytać zadanie napisane wcześniej przez nauczyciela. Obejrzałam się dookoła, patrząc na innych nastolatków wchodzących grupami na salę, co sprawiało niezły gwar. Zadzwonił dzwonek, więc rozpoczęłam pracę nad zadaniem. Niespodziewanie rozbrzmiał dźwięk telefonu, którym posługują się nauczyciele i kierownik uczelni. Z nieznanych powodów zostałam zmuszona do natychmiastowego pójścia do gabinetu dyrektora. Musiałam spakować wszystkie swoje książki, ponieważ w tym dniu miałam nie pojawić się w tej klasie.
 Nerwy owładnęły moim ciałem, a dłonie zaczęły się pocić, gdy przemierzałam korytarz prowadzący do gabinetu. Starałam się przypomnieć sobie wszystkie złe rzeczy, które zrobiłam w ciągu ostatnich tygodni. Nic nie przychodziło mi do głowy, więc powód mojej wędrówki nadal był nieznany.
 Chwilę później dotarłam do celu, zawahałam się przed wejściem do środka. Gdy to zrobiłam, spojrzałam zdezorientowana na znajomą osobę, stojącą naprzeciwko mnie, pod ścianą.
- Harry? - zamrugałam oczami kilka razy, próbując zdecydować, czy cała ta sytuacja jest prawdziwa czy nie.
- Anna - podszedł do mnie powoli. - Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Mój menadżer zabronił - wyszeptał wprost do mojego ucha, przytulając mnie mocno.
 Zaciągnęłam się jego zapachem. Nawet jeśli co chwilę był pryskany wodą kolońską czy innymi perfumami, jego naturalna woń wciąż pachniała tak samo. Kochałam to. Czasem chłopak wysyłał mi paczki zawierające bluzy lub koszulki z napisem "I love Britain", a każde z tych ubrań miało jego zapach.
- Harry, pani Brandons, usiądźcie, proszę - powiedziała kobieta. Zgaduję, że była kimś w rodzaju asystenta menadżera dla Hazzy i reszty chłopców.
 Jej blond włosy sięgały do podbródka. Była bardzo chuda i prawdopodobnie tak wysoka, jak Styles, który urósł nieco od naszego ostatniego spotkania.
- Więc prawdopodobnie zastanawiasz się, dlaczego tu jesteś, dlaczego my tu jesteśmy - przemówiła ponownie. - Pozwól mi się przedstawić. Mam na imię Susan Greer, ty możesz mówić do mnie pani Greer. Jestem menadżerką chłopców. Byłam świadoma przyjaźni między wami przez dość długi czas. Jak pewnie wiesz, Harry jest coraz bardziej znany jako kobieciarz. Przez Taylor część ludzi widzi go jako łamacza serc lub kogoś gorszego w stosunku do kobiet. Chciałabym ci zapłacić, abyś chodziła z nim przez rok. Wystarczająco długo, aby wszystkie plotki ucichły.
 Nie wiedziałam, co myśleć. Harry jest moim przyjacielem, czy to nie byłoby dziwne dla nas obojga?
- Rozmawialiśmy z twoimi rodzicami, prosiliśmy o pozwolenie ci na to. Zgodzili się na wszystkie normy dotyczące szkoły. Ponieważ masz tylko dwa tygodnie do końca, ukończysz naukę tutaj, a potem pojedziesz na jakiś czas do Harrego. Będziesz musiała też pojechać z chłopakami w trasę na co najmniej trzy miesiące - jasnowłosa kobieta kontynuowała paplaninę o ilości wydatków na całą podróż i ubrania, kompletnie nieświadoma mojej wiedzy o tym wszystkim. Harry wytłumaczył mi, jak to działa, gdy Niall prawie chodził z jakąś modelką dla publiki.
- Co o tym sądzisz? - pani Greer przerwała moje myśli. - Tak czy nie? - rzuciłam okiem na Harry'ego, który siedział za nią -  kiwnął do mnie głową i mrugnął z uśmiechem. Mogę powiedzieć, że był bardziej niż szczęśliwy na myśl o nas, spędzających czas jako przyjaciele, nawet jeśli bylibyśmy postrzegani jako para młodych ludzi.
- T-tak, myślę, że się zgadzam - zdecydowałam.
 Półtorej godziny później w końcu mogłam opuścić pokój, zalana informacjami, które zostały mi przekazane. Oczywiście moi rodzice wiedzieli wszystko. Jak oni się w ogóle z nią skontaktowali? Dlaczego to spotkanie nie odbyło się w moim domu, tylko tutaj, w szkole? Nic nie ma sensu.
 Szybko weszłam do stołówki tylko po to, by ją opuścić. Moja mama postanowiła zwolnić mnie ze szkoły do końca dnia. Cudownie. Nie chciałam jej opuszczać. Uwielbiałam lekcje po obiedzie, ponieważ miałam wtedy zajęcia ze sztuki, a później wolną lekcję. Dlaczego nie mgła zwolnić mnie na początku dnia, albo nawet zanim zaczęły się zajęcia? Psia kość, dzięki, mamo!  pomyślałam.
 Gdy weszłam do korytarza, gdzie znajdowały się drzwi wyjściowe, zauważyłam stojącego tam Harry'ego z uśmiechem na jego twarzy.
- Zajęło ci to dość długo, Annie - znowu zamknął mnie w uścisku. Pacnęłam go w ramię, oczywiście w przyjaznym geście, zanim skrzyżowałam moje ramiona na klatce piersiowej z udawanym grymasem na twarzy.
- Ooo, co się stało mojej małej Annie? - zapytał złośliwie.
- Wiesz, że nienawidzę tego zdrobnienia, Harold! - zachichotałam.
- Oh, tak mi przykro, kochanie. Przytulasek na zgodę?
- No nie wiem, Harry. Tym razem naprawdę zraniłeś moje uczucia. Jak mogłeś mi to zrobić? - symulowałam pociągnięcie nosem, dalej brnąc w naszą małą zabawę. Zaśmiał się zanim poprowadził mnie na zewnątrz i otworzył drzwi do czarnego SUV-a, zostawionego na parkingu.
 Jazda powrotna do mojego domu wydawała się trwać zaledwie minutę w porównaniu do mojej długiej drogi do szkoły. Nagle coś mi się przypomniało.
- Harry, zostawiłam swój samochód pod szkołą! - myślałam o małym bezpieczeństwie mojego samochodu, gdy Styles zaczął śmiać z mojego chwilowego momentu wariactwa. - To nie jest śmieszne! Ktoś może ukraść moje auto albo je zniszczyć!
- Wyluzuj, Anna. Jestem pewien, że z twoim wozem wszystko będzie w porządku. Odbierzemy go jutro. Po prostu się wyluzuj, kochanie - starał się mnie uspokoić, głaskając moje ramię. Naprawdę pochlebiałam jego próby, dopóki nie przyłapałam go na cichym, niekontrolowanym śmiechu. Sprzedałam mu kuksańca.
- Ała! Za co to? - krzyknął.
- Za nabijanie się ze mnie, ty mała, wstrętna heffer!
- Heffer?
- Taka ciężarna krowa. Wydaję mi się, że to trochę głupek - na moje słowa wybuchnął zaraźliwym śmiechem , zaciągając mnie z samochodu do domu.

4 komentarze:

  1. Jejku wciągnęłam się. :)
    Fajne.
    Podoba mi się serrio <3
    Czekam na next'a to na pewno.. Harold (xD) i Anna udawany związek (via Modest) wydaje mi się że Harry lubi Anne tak na prawdę, a nie na niby. Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału grrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. reklama :)
      ily <3
      http://unconditional-ff-5sos.blogspot.com/

      Usuń
  2. Świetne! Harold Edward Heffer Styles XD Annie to ładne zdrobnienie pff -,- xDD Nie mogę się doczekać next'a. Gdzie Niall? :( XD Reklama to-say-goodbay-ff.blogspot.com Reklana 2. XD heart-can-not-fool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Możecie mnie teraz hejtować i mówić, że nie jestem prawdziwą Directioner, ale ja jestem LarryShipper.
    Jednakże bardzo mi się podoba to opowiadanie. I o mój boże tu jest moja ulubiona aktorka z mojego ulubionego filmu *-* (Gwazd naszych wina) <3
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń